sens burzy duchowość ludzkiego żywota zawzięcie niweczy wyjątkowość chwili zdmuchuje ulotność niedopowiedzenia pragnie dowodów by się nie pomylić nie chce domysłów czy czczych dywagacji nie…
napisana miłość jest taka wygodna dla poetów nie wymaga kupna chleba czy zrobienia prania łatwo oddać prym myślom które wartko płyną kreśląc arabeski na płótnie…
kłamstwo jak zła wiedźma w skórze elfa nosi czapkę niewidkę skrywając zamiary obłaskawia ludzi dając odpust grzechom farbując rzeczywistość chce uniknąć kary ono niby niewinne…
namaluję twój portret paletą z obrazów mistrzów kolory będą żywe jak uczucia żeby skóra prosiła o dotyk usta jak pigment cynobru misternie roztarty na szklanej…
mówiłeś że kochasz miłując siebie w mych oczach nie odchodź sprawdźmy dobrze jak dużo nas dzieli napijmy się wspólnie dziegciu może nam posmakuje posłodzimy go…
jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki rzeźbionej w drewnie z drzewa starej duszy nasze spojrzenia lekko o siebie zahaczając zadrwiły z czasu który z rozpaczy zaskomlił…
możemy się kochać ale tylko wierszem ta miłość nasza tak pięknie pisana od jej natchnienia przechodzą mnie dreszcze które wyzwala dusza rozedrgana ja rozbudzę…