jestem z żelaza zmieszanego z lawą
gorącą masą która topi przeszłość
wylewa się oczami gdy rani codzienność
pulsuje czasem w głowie migrenową aurą
parzy gdy milczysz i wypala skórę
siateczkę dotknięć wyimaginowanych
szlifuje wtedy duszy mej strukturę
żeby jej szorstkość bardziej nie bolała
pancerz z żelaza ubieram gdy trzeba
zastyga i umie kruszyć obce miecze
zagarnia lawę która się wylewa
nad emocjami trzyma silną pieczę
i czasem plączą się te dwie substancje
lawa roztapia żelaza waleczność
ono chce za to dać lawie odpocząć
żeby miała siłę gdy przyjdzie konieczność
troszczę się o jej płynność bo znieczula rany
dbam by jej żelazo całkiem nie stłamsiło
przytulam je czule i każde z nich kocham
bo największe słabości są też moją siłą
fot. Irving Penn
