gdy zamykał powieki zawsze ją spotykał
przychodziła od razu jakby umówiona
blask w jej rzęsy krople srebrzyste powtykał
w bezkresne źrenice patrzyła zlękniona
bo ona też od razu po zamknięciu oczu
wbiegała na polanę gdzie już na nią czekał
ich usta się zlepiały niemal każdej nocy
od razu czas buntownik przed nimi uciekał
żadne nie przypuszczało że drugie prawdziwe
i świadomie przychodzi na wspólne spotkanie
nie jest mrzonką majakiem wyśnionym żarliwie
lecz tęsknym i prawdziwym na miłość czekaniem
pozostaje modlitwy wykrzyczeć do nieba
żeby nie było głuche na miłość wyśnioną
wszak jednego uśmiechu od losu potrzeba
by spotkał ją naprawdę tę tak wytęsknioną
.
***
Bianka
fot. Josephine Cardin
