jestem trochę jak skarpeta nie do pary z ładnym wzorem zatem szkoda mnie wyrzucić nieprzydatna jak zgubione okulary bez drucika porzucony w kąt kogucik wciąż…
gdybyś tak dzisiaj przyjechał mój książę na białym koniu obiad by wcale nie czekał bałagan by cię przegonił ty kiedyś tak wytęskniony dziś jak bibelot…
leśna głusza tej nocy usłyszała szepty drzewa podsłuchują w zamglonej zadumie tych dwoje idzie wolno tylko głos kobiety dźwięczy leśnym echem trudno ją zrozumieć mówi…
gdzie ta róż alejka wciąż kwitnąca w myślach czy pąki szkarłatne nadal w niej pękają a labirynt znaków doprowadzi w miejsce gdzie motyle wspomnień ciągle…