samotność przychodzi wcale nie proszona
nasłuchuje pod drzwiami każdego szelestu
bo w ciszy czuje się po stokroć swobodniej
nie znosi radosnej muzyki ani telefonów
akceptuje romanse i płaczliwe wiersze
uwielbia te ze smutnym zakończeniem
chętnie czyta stare listy i ogląda zdjęcia
rozsiada się wtedy wygodnie i czeka
aż obrazy rozpędzą myśli przyśpieszając oddech
podchodzi znienacka i zachłannie całuje
matczynym gestem przytula do piersi
obiecuje dozgonną przyjaźń i lojalność
i że nie opuści nigdy aż do śmierci
rozściela pościel wiesza gwiazdy w oknie
atmosfera się robi naprawdę miłosna
przylega blisko ciałem wpatrując w źrenice
i czeka na decyzję czy ma pójść czy zostać
Bianka
fot. Vivienne Bell