zdarzają się jesienią gdy listopad blisko
noce co mgła spowija niczym pajęczyna
i tak jakoś nieziemsko demonicznie cicho
szaleńcze piruety wiatr tylko wyczynia
światła latarń mrugają jakby chciały ostrzec
że mecyje niezwykłe zaraz się wydarzą
samym środkiem ulicy sunie mały chłopiec
do niego dwie postacie się szybko zbliżają
unoszą się nad ziemią ciała przezroczyste
wpadają w objęcia nie wydając głosu
a wokół nich się iskrzą gloriole świetliste
ukazując podobny kolor długich włosów
byłam świadkiem tej magii w pewną noc bezsenną
szukając natchnienia błądziłam bez celu
dostrzegłszy jasne zjawy otulone weną
znalazłam cel mojego nocnego spaceru
ukryta za szpalerem bukszpanów niemłodych
nie czułam wcale lęku choć może powinnam
podglądałam tę scenę niezwykłej urody
wiedziałam że wielokroć przeciw nim zgrzeszyłam
ileż razy bezmyślnie duchom złorzeczyłam
więżąc je w przesądów niebosiężnej matni
sumienie mną targało gdy je zobaczyłam
gdyż często ci co żyją bardziej od nich martwi
.
***
Bianka Kunicka Chudzikowska
fot. Fabrizia Milia