w lustrze widzę me jesienne już oblicze
niby takie symbiotyczne z porą roku
oczy wbite w brak nadziei jak kotwice
a we włosach już gdzieniegdzie srebrny popiół
serce moje też jesiennie przyrdzewiałe
szamoczące jak ptak w liściach zaplątany
w nim wspomnienia są misternie powplatane
otoczone zbroją z kolców jak kasztany
zimy orszak już się skrzy na horyzoncie
szybki życia druzgoczący rekonesans
tylko nadal te marzenia wszechmogące
w nich sens życia choć zbłądziły w cudzych sensach
***
Bianka
fot. Isa Marcelli