duchu mój krnąbrny w jedwabie odziany
misternie tkany choć bywasz bagienny
dryfujesz nad domami dotykając nieba
by za małą chwilkę być aż tak przyziemnym
dualizm zwierzęcia we mnie i człowieka
nawet w tobie swe zgubne zapuścił korzenie
wciąż pod powieką cicho przyczajony czekasz
by odegrać rolę na przyszłości scenie
unieś mnie na skrzydłach ponad życia marazm
otul łagodnością i światłością nieba
niechaj mnie ominie za dezercję kara
bo nie z ziemią a niebem wszak się godzić trzeba
wolę w ukojeniu ulotności chwili
spoglądać z dystansu na wszystko pode mną
wiem że intuicja mnie tutaj nie myli
choć stąpam po ziemi duszę mam podniebną
***
Bianka Kunicka Chudzikowska
fot. Noe Sendas