coś strasznie krzyczało i zawodziło
wołałam siebie żebym wróciła
na nic lamenty skargi i żale
nie mam zamiaru wracać już wcale
z bukietem w dłoni i lekkim sercem
kokardą w zębach i w butonierce
szłam przez kałuże tupiąc radośnie
śmiejąc się szczerze i zbyt donośnie
nie wrócę nie chcę niech to szlag trafi
chociażbym chciała to nie potrafię
odeszłam w tłumie własnych idei
nie dogonicie choćbyście chcieli
bukiet wam oddam kokardę zwiążę
by nie zapomnieć do czego dążę