katedro mego lęku o wieżach jak wieczność
rozbudzona tej nocy jak wzburzona fala
jakież grzechy i kary winna ci ja jestem
że mnie otulasz szczelnie jak objęcia szala
zniknij szklana podłogo podwalino strachu
nie każ lawirować na krętej ślizgawce
ja wiecznie w tej zabawie blokowana w szachu
a strach przecież potrzebny jedynie przy czkawce
odpycham rękami złe które się przyśni
graweruję na skórze zaklęcia i znaki
i tylko te drapieżnie rozdrapane myśli
ryją na mej duszy wieczyste zygzaki
***
Bianka Kunicka Chudzikowska
fot. Noe Sendas